środa, 2 stycznia 2013

Sny, wizje, duchy, zjawy. Fantastyka [2 – część 2]


Sen pana Łukasza o piekle, czyli   Nawrócony – Bolesława Prusa

Literatura podmiotu: części 1 – 4 
1. Leśmian Bolesław, Śnigrobek,
2. Mickiewicz Adam, Romantyczność,
3. Prus Bolesław, Nawrócony,
4. Wyspiański Stanisław, Akropolis.

2.  Bolesław Prus – Nawrócony

Bohaterem noweli  Nawrócony  Bolesława Prusa jest pan Łukasz, którego poznajemy, gdy ma około siedemdziesięciu lat. Autor nie zaszczycił go nawet nadaniem nazwiska, co może sugerować, że nie jest wyjątkiem, że ludzi o podobnym charakterze żyje w Warszawie dużo więcej.

Co wyróżniało pana Łukasza?

Chciwość, instynkt gromadzenia dla samego posiadania, bezwzględność i krzywdzenie bliźnich. Bohater przebywa w zagraconym mieszkaniu (sprzęty, książki, odzież) wśród niepotrzebnych rzeczy, które po pierwsze utrudniały poruszanie się po lokalu, a po drugie stanowiły zbędny dobytek przekornie i złośliwie zabrany niewypłacalnym dłużnikom.

Pan Łukasz już jako dziecko był zachłanny i zaborczy. Jego podejście do życia i małżeństwa najlepiej naświetla narrator. Oddajmy mu głos.

„Będąc jeszcze dzieckiem, Łukaszkiem, wydrwiwał on od swoich rówieśników zabawki, spędzał ich z miejsc cieplejszych na piasku, objadał się do niestrawności i napełniał kieszenie, byle z jego porcji nie dostało się co rodzeństwu. Będąc uczniem pracował dnie i noce, byle otrzymać najwyższe możliwe nagrody, i jeszcze gryzł się, że pomimo to inni nagrody dostają.

Jako młodzieniec wstąpił do biura i tam chciał pełnić wszystkie urzędy, wykonywać wszystkie prace, zabierać wszystkie pensje i łaski zwierzchników. 

Nareszcie ożenił się z najładniejszą i bogatą panną nie z miłości, ale dlatego, ażeby kto inny jej nie dostał. I jeszcze niezadowolony ze swego losu, chciał bałamucić żony kolegom i znajomym.


Wszelako w tej epoce życia zetknął się z poważnymi przeszkodami. Koledzy biurowi chętnie odstępowali mu referaty, ale mocno bronili swoich tytułów i pensyj. 

Zwierzchnicy chętnie posługiwali się nim, ale łask skąpili. Nareszcie panie, do których umizgał się, drwiły z niego, że był brzydki, a mężowie ich za natręctwo często urządzali Łukaszowi bolesne manifestacje”[1].

Pana Łukasza obecnie trapi wiele zgryzot, ale najmocniej jego myśli pochłania proces z córką. Okazało się bowiem, że po śmierci żony jakoś jedynaczkę wychował, nie wyprawił jej jednak wesela; obiecał posag – nie wypłacił i nie oddał dziecku odziedziczonej po matce kamienicy. Zięć skierował więc sprawę do sądu, domagając się zwrotu posagu żony.

Pan Łukasz siedzi w mieszkaniu i ciągle rozmyśla o swoich problemach, bo to jeden lokal w kamienicy stoi pusty i nie przynosi mu zysków; adwokat Kryspin wyjechał i zachodzi obawa, czy zdąży wrócić na rozprawę; stolarz nie płacił czynszu, więc trzeba go zlicytować, a tu bez przerwy ktoś go nachodzi z rodziny stolarza, że chory, że  proszą, że błagają, a takie próby pozbawienia zarobku tylko go irytują.  

Za odnowienie wygódki pan Łukasz pod pretekstem złego wykonania zlecenia nie zapłacił mularzowi za wykonaną pracę i dodatkowo pozbawił go możliwości zarabiania, ponieważ zabrał i przechowywał u siebie jego narzędzia. Na prośby dotyczące oddania przyborów nie reagował, bo nigdy nie przejmował się losem innych ludzi, którzy uważali, że to chciwy (nie rozstawał się z trzydziestoma tysiącami rubli w zastawnych papierach), zły gospodarz (nie odnawia mieszkań) i zły ojciec.

Wyrzucił na śmietnik zużyty, dziurawy pantofel i jeszcze zastanawiał się, czy aby się z tą czynnością nie pośpieszył. Przypomina sobie zmarłych kolegów, z którymi grywał w preferansa i to akurat bardzo dobrze mu wychodziło, ale czy wystarczy jako argument chroniący przed wyrzuceniem z piekła?

Pan Łukasz przechodzi niepostrzeżenie od rozmyślań w inny stan świadomości i widzi siebie w piekle, gdzie „sąd szczegółowy” (towarzysze od preferansa) zbada jego życie w celu zakwalifikowania go do odpowiedniej kategorii piekła, w którym obowiązuje zasada, że „hultaje sądzą hultajów”.

Pan Łukasz miał udowodnić, że w ciągu siedemdziesięciu lat swojego życia spełnił jeden bezinteresowny uczynek, a prokurator bezwzględnie rozliczył go z próby przypisania sobie ludzkich odruchów. Stwierdził bowiem, że do odnowienia wygódki zmusiła go policja, a za położenie asfaltowego chodnika podniósł czynsz lokatorom.

Bezradny adwokat podkreśla, że był wspaniałym graczem w preferansa, ale gdy taki argument nie przekonuje sądu, prosi o wyrażenie zgody na poddanie go próbie, bo w tym wieku pana Łukasza po prostu zawodzi pamięć. Bohater (w ramach ratującej go przed wyrzuceniem z piekła próby) miał zrobić ofiarę na dobroczynny cel i napisał reklamę swojej kamienicy.

Ostatniej szansy też nie wykorzystał, bo kiedy pozwolono jego duszy wejść w stary pantofel, nie oddał go bezinteresownie żebraczce. O dalszym losie pana Łukasza zadecydował diabeł, który obawiał się, że bohater zniszczy reputację piekła.

„– A co z nim zrobisz?... – zapytał diabła adwokat wskazując na Łukasza nogą.
– Z tym egzemplarzem?... – odparł diabeł. – Wyrzucę go z piekła, żeby nas nie kompromitował!... Niech wraca na ziemię, niech na wieki wieków dusi swoje listy zastawne i banknoty, niech trzyma kamienicę, niech licytuje biednych lokatorów i krzywdzi własne dzieci. Tu zagnoiłby piekło swoją wstrętną osobą, a tam krzywdząc ludzi może nam oddać usługi”[2].

Po przebudzeniu – w stanie silnego przerażenia perspektywą wiecznej, piekielnej kary – pan Łukasz nieopatrznie zapłacił mularzowi jedenaście rubli, a żonie stolarza ofiarował dwa ruble i obiecał, że odwoła licytację. Kiedy senne wizje rozpierzchły się i wrócił do równowagi (sen o piekle go rozstroił), postanowił nadal procesować się z córką o kamienicę, przeprowadzić licytację rodziny stolarza i bardzo żałował, że pozwolił wydrzeć sobie trzynaście rubli wydanych w stanie emocjonalnego wzburzenia.
Przewrotność tytułu i jego głęboki sens wyjaśnia Janina Kulczycka-Saloni.

„(...) Nawrócony (1881). Zdawałoby się, wspaniała humorystyczna nowela, w której Prus ukazuje warszawską kamienicę w całej jej szpetocie, spotęgowanej jeszcze tym, że gdy bohater jego we śnie dostanie się do piekła, zauważy, że niczym się właściwie nie różni ono od Warszawy. Na to tło wprowadza sylwetkę kamienicznika, pijawki, wysysającej, krzywdzącej wszystkich, ujętą z niezwykłą ostrością. Końcowe, niespodziewane wrażenie nadaje pesymistyczny, smutny charakter utworowi: Prus nie wierzy w możność nawrócenia wyzyskiwacza. Humor stał się tu środkiem bezwzględnego potępienia przedstawionego w utworze bohatera”[3].

cdn
[1] Prus Bolesław, Nawrócony, [w:] tenże, Wybór nowel, Warszawa 1967, s. 18-19.
[2] tamże, s. 39.
[3] tamże, s. 286.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz