Grób Agamamemnona Juliusza Słowackiego
Literatura
podmiotu: części 1 – 4
1.
Kochanowski Jan, Pieśń o spustoszeniu Podola,
2.
Mickiewicz Adam, Konrad Wallenrod,
3.
Orzeszkowa Eliza, A...B...C...,
4.
Słowacki Juliusz, Grób Agamemnona.
O
ile Adam Mickiewicz wykreował w Konradzie Wallenrodzie rycerza
utożsamiającego się z ojczyzną i narodem oraz zdecydowanego oddać za niego życie,
o tyle Juliusz Słowacki w Grobie Agamemnona nie idealizuje Polski
i Polaków, dostrzegając w rodakach zarówno szlachetne, jak i wywołujące odrazę
jednostki bądź klasy społeczne.
Ta
dwoistość postrzegania ojczyzny („paw narodów i służebnica cudza”) będzie stanowiła dominantę kompozycyjną tej
części liryku, która porusza wątki patriotyczne.
Jakie
tony przeważają? Zobaczmy!
Utożsamiana
z autorem (porte parole) osoba mówiąca w wierszu ubolewa ponadto nad więzieniem
„duszy anielskiej” w „czerepie rubasznym”. Wspomniawszy owe „czerepy” porzuca
smutny, nostalgiczny ton, bo już tylko krok dzieli ją od przejścia do gniewu i
oskarżeń.
O
losie ojczyzny decydują Polacy, w sercach których pulsują gorące uczucia
patriotyczne, ale – zdaniem poety – nawet żołnierze walczący w powstaniu
listopadowym nie wykazali się oczekiwanym przez naród męstwem, ponieważ nie
poświęcili życia, broniąc ojczyzny.
Porównani
z wojownikami (wszyscy zginęli na polu bitwy) Leonidasa polscy powstańcy zostali
oskarżeni o brak animuszu i wytrwałości, dzięki której znaleźliby w sobie
odwagę do ofiarowania życia.
Ta
niemal bluźniercza, swoista deheroizacja narodowowyzwoleńczego zrywu (zaledwie
dziesięć lat po upadku powstania listopadowego) to z jednej strony szarganie
pieczołowicie kultywowanej w pamięci Polaków świętości i legendy, z drugiej
natomiast wyraz bólu i krzyk rozpaczy podmiotu lirycznego.
Bólu
z powodu doprowadzenia do utraty niepodległości ojczyzny, krzyku w imię
zachęcenia do kolejnego rozpaczliwego działania. Słowacki bezpardonowo odniósł
się do „czerepów rubasznych”, czyli dawnej szlachty.
Już
samo określenie sarmatów niesie ogromny ładunek emocjonalny, a patriotyczny ból
podmiotu lirycznego przejawia się ponadto w bardzo osobistych, gwałtownych
oskarżeniach. To
gorzki rozrachunek z przeszłością człowieka, który „utracił swój byt państwowy”
(Maria Janion), ponieważ w sarmackiej Polsce zabrakło porozumienia i zgody w
społeczeństwie.
Wobec
niższych warstw społecznych łamano wszelkie obywatelskie prawa, obdarzając
niezwykle hojnie przywilejami wyższe klasy i wbijając je w dumę i pychę. To
musiało doprowadzić do dziejowej katastrofy, bo polityczno-społeczna sytuacja
nieuchronnie prowadziła Rzeczpospolitą do zguby.
I
chociaż już Jan Kochanowski w Pieśni o spustoszenia Podola zaklinał,
żeby nie dopuszczać do sprawdzania się przestrogi „Polak mądr po szkodzie”,
Juliusz Słowacki konstatuje, że ani szlachta, ani współcześni mu rodacy nie
wyciągnęli wniosków z historii i niczego się nie nauczyli.
Romantyczny
poeta ma pretensje do polskich emigrantów o niekończące się spory wewnętrzne,
nadmierne angażowanie się w politykowanie i marnowanie na błahe rzeczy energii,
którą powinni wykorzystać na rozpoczęcie działań prowadzących do odzyskania
niepodległości w dalekiej ojczyźnie w celu przywrócenia narodowi tego utraconego
„bytu państwowego”.
W
przepełnionej patriotyzmem apostrofie do ojczyzny podmiot liryczny wyraża
życzenie-żadanie, żeby zrzuciła z siebie niewolnicze jarzmo, była Polską
wolną, niepodległą, wyzwoloną, odrodzoną społecznie oraz moralnie i
„nieśmiertelną”.
Wiedzie
ku temu jedyna droga – walka na śmierć i życie, stąd wzywanie narodu do
podjęcia zbrojnego czynu, w którym wszyscy (bez połowiczności) pójdą „na śmierć
(...) po kolei, / Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!...”. (dla Twojej
informacji: Juliusz Słowacki Testament mój).
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz