SCENA III - próba ocalenia duszy Konrada
Jego wygląd wskazuje na ciężką chorobę, ale Więzień wyjaśnia, że towarzysza niekiedy dopada jakieś szaleństwo.
Następnego dnia wraca jednak do równowagi.
Kapral sugeruje, iż tutaj wydarzyło się coś niezwykłego i nie chce wyjawić tego, co udało mu się zobaczyć przez dziurkę od klucza, przez którą spoglądał, gdy usłyszał dochodzący z celi Konrada hałas.
Widział w swoim życiu różne rodzaje strachu, śmierci, zbrodni i mogłoby się wydawać, iż nic go już nie zaskoczy, a mimo to uważa, że z Konradem dzieje się coś bardzo złego.
Po wyjściu Więźnia Konrad ocknął się na chwilę, żeby stwierdzić, iż nie uświadamiał sobie istniejącej przepaści i wskazać Rollisonowi drogę do śmierci. Bohater nadal posiada nadprzyrodzoną moc, ponieważ gdzieś w innej celi widzi skatowanego więźnia, który bezskutecznie próbuje popełnić samobójstwo.
Telepatycznie podpowiada Rollisonowi, że dla niego drogą do śmierci jest skok przez wybite okno. Namawia go ponadto, żeby obaj pogrążyli się w otchłani, czyli tam, gdzie nie ma nikogo bliskiego – „braci, matek, narodów”.
Ksiądz Piotr domyśla się, że w duszy Konrada siedzi diabeł
i bluźni przez jego usta.
Próbuje wystraszyć go modlitwą i dowiedzieć się od niego, w jaki sposób ratować potrzebującą pociechy duszę Rollisona.
Diabeł wzbrania się przed wypowiedzeniem tych słów, ale w końcu daje do zrozumienia, że komunia święta mogłaby pomóc drugiemu więźniowi, który znajduje się w zamienionym na więzienie klasztorze Dominikanów.
Ksiądz Piotr prosi Boga o przebaczenie win Konradowi. Wyraża gotowość wzięcia na siebie wszystkich jego kar. Ocalenie duszy bohatera jest możliwe, ponieważ inne osoby modlą się w jego intencji. W tym akcie skruchy, pokory i błagania – poza zakonnikiem – biorą udział Anioły i Archanioły, tłumacząc zachowanie Konrada niezrozumieniem świętych sądów bożych.
Próbują wybłagać litość dla niego, bo chociaż nie wielbił imienia Boga, to kierował się, badając Jego sądy, nie ciekawością, nie pragnieniem sławy, ale umiłowaniem innych. Dodatkowym elementem przemawiającym za odpuszczeniem mu grzechów jest okazywanie czci Maryi.
Próbuje wystraszyć go modlitwą i dowiedzieć się od niego, w jaki sposób ratować potrzebującą pociechy duszę Rollisona.
Diabeł wzbrania się przed wypowiedzeniem tych słów, ale w końcu daje do zrozumienia, że komunia święta mogłaby pomóc drugiemu więźniowi, który znajduje się w zamienionym na więzienie klasztorze Dominikanów.
Ksiądz Piotr prosi Boga o przebaczenie win Konradowi. Wyraża gotowość wzięcia na siebie wszystkich jego kar. Ocalenie duszy bohatera jest możliwe, ponieważ inne osoby modlą się w jego intencji. W tym akcie skruchy, pokory i błagania – poza zakonnikiem – biorą udział Anioły i Archanioły, tłumacząc zachowanie Konrada niezrozumieniem świętych sądów bożych.
Próbują wybłagać litość dla niego, bo chociaż nie wielbił imienia Boga, to kierował się, badając Jego sądy, nie ciekawością, nie pragnieniem sławy, ale umiłowaniem innych. Dodatkowym elementem przemawiającym za odpuszczeniem mu grzechów jest okazywanie czci Maryi.
„Lecz on szanował imię Najświętszej Twej Rodzicielki.
On kochał naród, on kochał wiele, on kochał wielu”.
Chór Archaniołów wyraża przekonanie, że jeżeli Bóg okaże
łaskę Konradowi, to on będzie głosił, iż jest sprawiedliwym i litościwym Panem.
SCENA IV - Widzenie Ewy
W sypialni dworku wiejskiego pod Lwowem rozmawiają dwie
młode panienki.
Marcelina przekonuje Ewę, żeby skończyła modlitwę, ponieważ już minęła północ.
Pobożna Ewa mówiła pacierz za ojczyznę, rodzinę, więźniów oraz za Litwina, który przebywa w więzieniu i jest autorem tomiku wierszy. Mimo późnej pory modli się dalej za niego i zasypia. We śnie widzi Matkę Boską i Jezusa, rzucającego na nią kwiaty, które ona podarowała Najświętszej Pannie.
W przepięknym, wonnym bukiecie Ewa dostrzega różę. Być może ma ona subtelnie i lirycznie wyrażać tęsknotę poety do kraju i delikatnie sugerować jego pragnienie powrotu do ojczyzny.
Marcelina przekonuje Ewę, żeby skończyła modlitwę, ponieważ już minęła północ.
Pobożna Ewa mówiła pacierz za ojczyznę, rodzinę, więźniów oraz za Litwina, który przebywa w więzieniu i jest autorem tomiku wierszy. Mimo późnej pory modli się dalej za niego i zasypia. We śnie widzi Matkę Boską i Jezusa, rzucającego na nią kwiaty, które ona podarowała Najświętszej Pannie.
W przepięknym, wonnym bukiecie Ewa dostrzega różę. Być może ma ona subtelnie i lirycznie wyrażać tęsknotę poety do kraju i delikatnie sugerować jego pragnienie powrotu do ojczyzny.
Wstąpiła w nią dusza,
Główką lekko rusza,
Jaki ogień z niej bije. (...)
Mówi, coś mówi – jak cicho, jak skromnie.
Co ty, różo, szepczesz do mnie?
Zbyt cicho, smutnie – czy to głos żalu?
Skarżysz się, żeś wyjęta z rodzinnej trawki?”.
Róża chciałaby ciepła, serca, miłości, zrozumienia, czułości, bo prawdopodobnie jest niesłychanie samotna. Swoje życzenie wypowiada
po prostu:
„Weź mnie na serce”.
Następny wpis: Scena V. Widzenie Księdza Piotra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz