Ostatnia część streszczenia...
„Wybiło dwie godziny: miłości, rozpaczy,
A teraz następuje godzina przestrogi”.
Ksiądz w ogóle nie pojmuje, czego był świadkiem. Gustaw
nie stara się tłumaczyć swojego zachowania, twierdząc, że może to były czary,
figle, sztuczki, skutki szaleństwa. Podkreśla jednak, iż przeżył to wszystko po
raz drugi tylko dlatego, żeby uchronić innych przed podobnymi błędami.
Spiera się z Księdzem na temat wydania zakazu odprawiania Dziadów.
Przekonuje duchownego, że drobne, szczere ofiary są wielokrotnie ważniejsze dla
zbawienia duszy od obłudnych łez wylewanych na pokaz. Ksiądz upiera się przy swoim stanowisku, uważając, że
uroczystość szerzy wśród ludu tylko przesądy, ciemnotę, wiarę w upiory, duchy i
czary.
Odpowiedź byłego ucznia jest niezwykle ostra, gdyż według niego świat
nie ma duszy, funkcjonuje niczym nakręcony mechanizm. Kieruje się rozumem i nie zastanawia się, kto lub co
wprawia to urządzenie w ruch. Ksiądz mógłby pojąć istotę życia, gdyby oderwał
się od przyziemnych, starych, umarłych sposobów poznawania zjawisk.
Gustaw nie pragnie niczego dla zbawienia, ponieważ uważa,
że wokół pełno jest różnych grzeszników. Wymienia wśród nich tych, którzy
zdusili nową myśl w zarodku i nie pozwalali ludziom wyjść naprzeciw światłym
poglądom. Opowiada o cenzorach, literatach, publicystach, którzy
byli usłużnie stronniczy, pozwalali sobą manipulować w zależności od upodobań i
gustu wydającego polecenia.
Tacy ludzie – zdaniem Gustawa – nie zasługują nawet na modlitwę. Oprócz osób niegodnych pamięci dawny uczeń Księdza wspomina przyjaciół, wspólnych znajomych, którzy z racji swojej wybujałej wyobraźni, temperamentu, wychowania, wpajania wielkich ideałów narazili się zaborcom i musieli odpokutować swoje winy.
Tacy ludzie – zdaniem Gustawa – nie zasługują nawet na modlitwę. Oprócz osób niegodnych pamięci dawny uczeń Księdza wspomina przyjaciół, wspólnych znajomych, którzy z racji swojej wybujałej wyobraźni, temperamentu, wychowania, wpajania wielkich ideałów narazili się zaborcom i musieli odpokutować swoje winy.
Gustaw jest prawdopodobnie jednym z
nich, ale siebie ostrzej osądził.
„Za grzech mój życie było dostateczną karą,
A dziś, nie wiem, nagrodę czy pokutę znoszę”.
Pokutę za zbyt wielką miłość, która paliła jego wnętrze,
niszczyła, wręcz odebrała mu osobowość i poróżniła z przyjaciółmi. Oni
poświęcili się słusznej sprawie, on potrafił myśleć tylko o ukochanej, izolując
się od otoczenia. Jego emocje w dalszym ciągu są echem jej postępowania.
„Tymczasem, jak cień błądząc przy kochanych wdziękach,
Bywam albo w niebiosach, albo w piekła mękach.
Gdy ona wspomni, westchnie i łezkę wyleje,
Zbliżam się do usteczek, biały włos rozwieję,
Zmieszam się z odetchnieniem i przeniknę ciebie,
I jestem w niebie!
Lecz kiedy!...oh, czujecie, wy, coście kochali!
Jakim zawiść ogniem pali!...”.
W godzinie przestrogi Gustaw przypomina, że za
życia nie należy przekraczać granicy szczęścia. Trzeba zawsze przestrzegać
boskich przykazań i w każdej sytuacji rozsądnie dozować sobie ludzkie
przeżycia, unikając destrukcyjnego nadmiaru.
Według wierzeń ludowych bowiem, które romantycy
akceptowali, za życie odpowiada się również po śmierci, znosząc z pokorą karę
za winy albo przyjmując nagrodę za cnotliwe uczynki.
„Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Że według bożego rozkazu:
Kto za życia choć raz był w niebie,
Ten po śmierci nie trafi od razu”.
Wybiła północ, gaśnie trzecie światło podkreślające
nadprzyrodzony charakter ducha Pustelnika-Gustawa, który po prostu znika.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki: Adam Mickiewicz, Dziady.
Poema, Warszawa 1974.
Następny motyw: Kamienica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz