Polemika Konrada z Bogiem. Spór poety - wieszcza ze Stwórcą oraz groźba bluźnierstwa w imię miłości do ojczyzny i narodu
Dokuczająca mu samotność jest pretekstem do snucia rozważań na temat konieczności szukania odbiorców jego poezji.
Wyjaśnia sobie, że chyba nie ma człowieka, który potrafiłby zrozumieć całą głębię jego twórczości. Według Konrada nieszczęśliwy musi być poeta próbujący ująć myśl w słowa, bo taki wysiłek prowadzi do przekłamania głosu i języka.
Bohater, nawiązując do swoich pieśni, porównuje je do gwiazd, które poruszone dłonią Konrada, kołują w nieustannym ruchu, wydobywając przeróżne tony. Pozostają w stosunku do siebie w postaci tęczy lub akordów, spójne lub rozdzielone, zależnie od woli mistrza.
Kiedy oderwie dłonie, a harmonijne dźwięki zatrzymają się w pędzie, w umyśle i sercu Konrada zamieniają się w natchnienie. Słyszy on wówczas każdy ton, sam tworzy poezję, którą czuje w oku, w uchu, a widząc ją nawet w postaci obłoku, jest przekonany o jej niesłychanej wartości.
„Boga, natury godne takie pienie!
Pieśń to wielka, pieśń-tworzenie.
Taka pieśń jest siła, dzielność,
Taka pieśń jest nieśmiertelność!
Ja
czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę,
Cóż
Ty większego mogłeś zrobić – Boże?”.
Konrad każe Bogu podziwiać swoje zdolności, kunszt
artystyczny, lekkość lutni. Pieśni, wśród których czuje się jak ojciec, nazywa
dziećmi – wieszczami.
Wcielam w słowa, one lecą,
Rozsypują się po niebie,
Toczą się, grają i świecą;
Już dalekie, czuję jeszcze,
Ich wdziękami się lubuję,
Ich okrągłość dłonią czuję,
Ich ruch myślą odgaduję:
Kocham was, me dzieci wieszcze!
Myśli moje! gwiazdy moje!
Czucia moje! wichry moje!
W
pośrodku was jak ojciec wśród rodziny stoję,
Wy wszystkie moje!”.
Jakąż moc musi odczuwać w sobie człowiek, który ośmiela
się twierdzić, że jest większy od poetów tworzących na przestrzeni wielu
wieków. Wszystkie przeznaczone dla nich pochwały i słowa uznania, zebrane w
jedną całość, nie mogą mierzyć się z potęgą jego geniuszu.
W chwili, będącej apogeum jego talentu, Konrad chce się przekonać, czy rzeczywiście jest najlepszym poetą, czy tylko rozbudził w sobie dumę. Uskrzydlona dusza poety, sięgająca rozpiętością ramion w przeszłość i w przyszłość, doleci do Boga, żeby zajrzeć w Jego uczucia.
Konrad podkreśla swoją ziemską naturę, a ponieważ jest człowiekiem, serce i ciało zostawił w ojczyźnie, bo ponad wszystko ukochał rodaków.
W chwili, będącej apogeum jego talentu, Konrad chce się przekonać, czy rzeczywiście jest najlepszym poetą, czy tylko rozbudził w sobie dumę. Uskrzydlona dusza poety, sięgająca rozpiętością ramion w przeszłość i w przyszłość, doleci do Boga, żeby zajrzeć w Jego uczucia.
Konrad podkreśla swoją ziemską naturę, a ponieważ jest człowiekiem, serce i ciało zostawił w ojczyźnie, bo ponad wszystko ukochał rodaków.
„Ja kocham cały naród! – objąłem w
ramiona
Wszystkie przeszłe i przyszłe jego
pokolenia,
Przycisnąłem tu do łona,
Chcę go dźwignąć, uszczęśliwić,
Chcę nim cały świat zadziwić,
Nie
mam sposobu i tu przyszedłem go dociec”.
Konrad informuje Boga, że posiada w sobie Moc, której
potęgę porównuje do wulkanu, niekiedy dymiącego przez słowa. Nie czerpał jej z
niczego, ona nie jest nabyta, bo nie można się Mocy nauczyć.
„Jam się twórcą urodził:
Stamtąd przyszły siły moje,
Skąd do Ciebie przyszły Twoje,
Boś i Ty po nie nie chodził”.
Mistrz, mówiąc do Boga, wyraża przekonanie, że podobnie
jak Stwórca nie lęka się utraty swojej potęgi.
Przybył do nieba, żeby znaleźć sposób na zmuszenie ludzi do posłuszeństwa, gdyż do tej pory udało mu się skutecznie wypróbować swoją siłę na ptakach i gwiazdach.
Chciałby ją wykorzystać do rządzenia ludzkimi duszami i zastanawia się, w jaki sposób mógłby tego dokonać.
Przybył do nieba, żeby znaleźć sposób na zmuszenie ludzi do posłuszeństwa, gdyż do tej pory udało mu się skutecznie wypróbować swoją siłę na ptakach i gwiazdach.
Chciałby ją wykorzystać do rządzenia ludzkimi duszami i zastanawia się, w jaki sposób mógłby tego dokonać.
„Nie bronią – broń broń odbije,
Nie pieśniami – długo rosną,
Nie nauką – prędko gnije,
Nie cudami – to zbyt głośno”.
Konrad
pragnąłby rządzić duszami ludzi przy pomocy uczucia, które nosi w sobie.
Prosi Boga o umożliwienie mu sprawowania władzy nad ludźmi, sądząc, że miałby większe osiągnięcia niż Stwórca, bo poprowadziłby rodaków do wolności, do poznania nowego świata.
Prosi Boga o umożliwienie mu sprawowania władzy nad ludźmi, sądząc, że miałby większe osiągnięcia niż Stwórca, bo poprowadziłby rodaków do wolności, do poznania nowego świata.
„Jeśli
mnie nad duszami równą władzę nadasz,
Ja
bym mój naród jak pieśń żywą stworzył,
I
większe niźli Ty zrobiłbym dziwo,
Zanuciłbym pieśń szczęśliwą”.
Bohater jest wyobcowany w świecie, którym gardzi z racji jego przestarzałych struktur. Dziwi się sobie, że mocą swojego słowa nie próbował dotąd zburzyć utartych sposobów myślenia. Mimo to z całą stanowczością twierdzi, iż potrafiłby – sprężywszy się wewnętrznie – dorównać Bogu i prorokom.
„Ja chcę władzy, daj mi ją, lub wskaż do niej
drogę!
O
prorokach, dusz władcach, że byli, słyszałem,
I
wierzę; lecz co oni mogli, to ja mogę,
Ja
chcę mieć władzę, jaką Ty posiadasz,
Ja
chcę duszami władać, jak Ty nimi władasz”.
Bóg nie zaszczycił
Konrada odpowiedzią i to lekceważenie doprowadza go do buntu i przekory
wyrażonej w formie gniewnych oskarżeń.
Bohater monologu zarzuca Bogu, że kiedy stwarzał świat, kierował się rozumem, nie miłością, a jemu wyrządził największą krzywdę.
Obdarzył go bowiem nadnaturalnym umiłowaniem ludzi i nie pozwala okazywać im tego uczucia.
Bohater monologu zarzuca Bogu, że kiedy stwarzał świat, kierował się rozumem, nie miłością, a jemu wyrządził największą krzywdę.
Obdarzył go bowiem nadnaturalnym umiłowaniem ludzi i nie pozwala okazywać im tego uczucia.
„Myślom
oddałeś świata użycie,
Serca
zostawiasz na wiecznej pokucie,
Dałeś
mnie najkrótsze życie
I
najmocniejsze uczucie. –
Hamowany przez anioła i podżegany do buntu przeciwko
Stwórcy przez ducha złego Konrad ponownie próbuje nawiązać z Nim dialog. Grozi
wręcz, że wyzwie Go na pojedynek serc. Wypomina, że nawet wtedy, gdy Bóg
pozbawił go osobistego szczęścia, nie sprzeciwił się Jego woli.
Teraz jednak, kiedy celem zabiegów Konrada jest niesienie ulgi i pomocy ojczyźnie, gdy on sam w imię wyższych wartości przyjął na siebie cierpienia narodu, będzie musiał zmierzyć się z Bogiem. Bohater przyjmuje tutaj postawę prometejską, ponieważ dobrowolnie poświęca siebie za naród i ojczyznę.
Teraz jednak, kiedy celem zabiegów Konrada jest niesienie ulgi i pomocy ojczyźnie, gdy on sam w imię wyższych wartości przyjął na siebie cierpienia narodu, będzie musiał zmierzyć się z Bogiem. Bohater przyjmuje tutaj postawę prometejską, ponieważ dobrowolnie poświęca siebie za naród i ojczyznę.
„Ja
i ojczyzna to jedno.
Nazywam
się Milijon – bo za milijony
Kocham
i cierpię katusze”.
Od
cierpliwej łagodności Konrad przechodzi do krzyku rozpaczy i wyrzuca Bogu, że
przystępując do stworzenia świata, nie kierował się ojcowską miłością.
Milczenie Boga, któremu z ufnością powierzył swoje zamiary; pogarda, jakiej doświadczył mimo szczerego wyznania tajemnic serca, doprowadziły Konrada do otwartego buntu wobec woli Stwórcy i bluźnierstwa.
Milczenie Boga, któremu z ufnością powierzył swoje zamiary; pogarda, jakiej doświadczył mimo szczerego wyznania tajemnic serca, doprowadziły Konrada do otwartego buntu wobec woli Stwórcy i bluźnierstwa.
„Odezwij
się, - bo strzelę przeciw Twej naturze;
Jeśli
jej w gruzy nie zburzę,
To
wstrząsnę całych państw Twoich obszarem;
Bo
wystrzelę głos w całe obręby stworzenia:
Ten
głos, który z pokoleń pójdzie w pokolenia:
Krzyknę,
żeś Ty nie ojcem świata, ale...”.
Wyczerpany nierównym, bezsilnym pojedynkiem z Bogiem
Konrad traci przytomność i pada.
Diabły kłócą się o wypuszczenie z rąk jego duszy i walczą z siłami sprawującymi nad nią opiekę.
Wejście Księdza Piotra do celi samotnika – pokonanego większą mocą – przerywa spór nieziemskich postaci.
Diabły kłócą się o wypuszczenie z rąk jego duszy i walczą z siłami sprawującymi nad nią opiekę.
Wejście Księdza Piotra do celi samotnika – pokonanego większą mocą – przerywa spór nieziemskich postaci.
Następny wpis: Scena III i IV –
,,Dziady" cz. III – Adama Mickiewicza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz